Golonka była śliczna, pochodziła z tylnej nogi i ważyła 1,2 kg. Poddałem ją prawdziwym torturom. Najpierw golonkę zapeklowałem, potem ugotowałem, a na końcu podpiekłem w piwie. Obłęd i niebo w gębie.
Ale po kolei. Najpierw golonkę zapeklowałem według przepisu podanego tu poprzednio. Wstawiłem w sobotę i na parapecie w sypialni trzymałem do czwartku. Rano wziąłem garnek o pojemności 5 l, i włożyłem do niego golonkę uprzednio opłukaną z peklówki.
Nalałem wody do pełna i zagotowałem. Na ogniu trzymałem to około 1,5. Dodałem kilka listków bobkowych, kilka ziarenek angielskiego ziela, cebule przypaloną na gazie, kawałek pora, marchewkę i pietruszkę. Prawidłowe gotowanie golonki w tym wypadku to ważna czynność i warto zrobić to starannie.
Zobacz też: Golonka gotowana w piwie z sosem piwnym
|
Fot. Pan Piter |
Pogotowałem tak razem przez 45 min. Rozgrzałem piekarnik i przełożyłem golonkę do szklanego naczynia żaroodpornego. Podlałem ją dwoma chochlami wywaru, w którym się gotowała i pół szklanką jasnego piwa. I wstawiłem do piekarnika rozgrzanego do ponad 200 stop.C
Ponieważ w tym czasie głód rodzinę złapał nie piekliśmy już golonki dłużej. Prawda, że wyszła pięknie?
Czytaj też: Galaretka z golonki lepsza niż z zimnych nóżek
Ostatni etap, czyli pieczenie można według tego samego przepisu, wykonać nieco inaczej. Otóż po ugotowaniu pozbywamy się kości. Skórę nacinamy w kratkę i posypujemy kminkiem. Nadziewamy na rożen i tak pieczemy do uzyskania pożądanego koloru - aż skórka będzie rumiana i chrupiąca.
Przepis na karpia po staropolsku jest świetnym przepisem dla osób, które mają filety z karpia. Tak przygotowany karp jest pełen aromatu i na pewno stanowić będzie ważny punkt na wigilijnym stole.
Do przygotowania karpia po staropolsku potrzebujemy:
- 1 kg filetów z karpia
- 125 ml czerwonego, wytrawnego wina
- 150 g suszonych moreli
- 1 cytrynę
- pół łyżeczki cynamonu
- pół łyżeczki imbiru
- pół łyżeczki otartej skórki z cytryny
- 6 goździków
- 1 łyżki mąki
- 1 łyżki masła
- cukru
- soli
Ciekawa jest kariera karpia. Znany i hodowany od średniowiecza w Polsce popularność zdobył dopiero w czasach PRL-u czyli wielkiej niemocy gospodarki żywieniowej. Ale nawet wtedy nie przestrzegano wszystkich zasad hodowli. Mówiono, że najlepsze są takie okazy ważące do 1,2 kg, bo większe mocno pachną mułem.
Tymczasem okazuje się, że obecnie najlepszymi rybami są takie ważące grubo ponad 2 kg. i odpowiednio hodowane wcale nie zniechęcają do jedzenia mulistym aromatem. Obecnie karp pachnie karpiem i warto go przygotowywać na różne sposoby.
O tym, że karp nie jest rybą-chwastem niech świadczy fakt, że nie raz lądował na stołach koronowanych głów. Z XIX wieku pochodzi niemiecka receptura podawania karpia na niebiesko. Tak przyrządzona ryba często była cesarskim posiłkiem.
W naszej tradycji, niestety, utarło się smażenie karpia na Wigilię. Smażony jest on z reguły za długo, przez co dzwonka są suche i nigdy za nimi nie przepadałem. Zawsze wolałem karpia pieczonego i to nie tylko na Wigilię, który smakuje naprawdę wybornie.
Ponieważ karp jest teraz w sklepach dostępny przez cały rok warto, by częściej pojawiał się na naszych stołach.
Wykonanie
Pracę zaczynamy od umycia filetów z karpia. Potem je suszymy na ręczniku papierowym i skrapiamy sokiem cytryny. Na koniec wkładamy do lodówki.
Następnie przygotujemy sos. W tym celu kroimy suszone morele (jeśli mamy dostęp do świeżych to potrzeba ich około 250 g, ale musimy je obrać ze skórki i wydrylować). Wrzucamy je do blendera. Dolewamy czerwonego wina, soku z cytryny i dodajemy wszystkie inne przyprawy. Miksujemy do uzyskania niemal jednolitej masy.
Czytaj też: Flądra jak z nad morza smażona w domu
Teraz wracamy do filetów. Wyjmujemy z lodówki i kroimy na mniejsze kawałki. Obtaczamy w mące i na rozgrzanej patelni na oleju smażymy filety po obu stronach na złoty kolor.
Podsmażone filety wkładamy jeszcze do naczynia żaroodpornego wysmarowanego masłem. Dodajemy sos i umieszczamy w piekarniku rozgrzanym do 180 stop. C na 7 min.
Upieczonego karpia wykładamy na półmisek i dekorujemy pietruszką i cytryną. Jeśli okaże się, że przygotowaliśmy za dużo karpia, to nie ma co się martwić. Na lepsze czasy możemy go przechować marynując rybę w occie.